POLIS MPC POLIS MPC
115
BLOG

noblog o społeczeństwie przyszłości u Ballarda

POLIS MPC POLIS MPC Polityka Obserwuj notkę 23

Poniżej przedstawiam refleksje noblog wokół świata przedstawionego w powieści zmarłego w tym roku, brytyjskiego pisarza Jamesa Ballarda. Jego powieści, zwykle kojarzone z literaturą fantastyczno-naukową, bez wątpienia wykraczają poza gatunkowe konwencje, wchodząc w obszar rozważań o charakterze filozoficznym i socjologicznym, a dotyczących głównie zła społecznego jako swego rodzaju niezbywalnego elementu współczesnego społeczeństwa czy relacji międzyludzkich w ogóle. Pytania, które stawia Ballard, sądzę, warto odnieść też do przekształcanego od 20 lat polskiego społeczeństwa, które najrozmaitszym procesom deprawacyjnym podlega i do końca nie wiemy, jak skończy. Według mnie, gdyby sternikom i konstruktorom nowej utopii udało się skutecznie wyrugować religię i religijność z przestrzeni społecznej, wejdziemy w fazę „społeczeństw przyszłości” na wzór choćby taki, jaki zakreśla Ballard w „Kokainowych nocach”.

 
Oto tekst noblog, która, jak wiemy nie bloguje, ale może zechce odpowiedzieć na ewentualne komentarze.
 
noblog
Wizja społeczeństwa u J. Ballarda
 
 
Zamknięte, dobrze strzeżone ekskluzywne osiedla, monitorowane całą dobę, do których można dostać się dzięki specjalnemu identyfikatorowi, to nie jest wizja szczególnie nam obca. Takie osiedla spotkamy w Warszawie, Krakowie, Gdańsku… Są odpowiedzią na brak poczucia bezpieczeństwa, potrzebę ochrony siebie i swojej rodziny, czy w końcu ucieczką w „święty spokój” po pracy. Przed czym uciekamy? Z pewnością większość odpowie, że boimy się różnej maści przestępców: złodziei, gwałcicieli, porywaczy, itd. W tę izolację wciągnięte są też szersze kręgi osób, nie tylko te spoza prawa, ale także akwizytorzy, ludzie ubodzy, „niezaradni” – wszyscy ci, którzy nie pasują do nowoczesnego świata. Ten lęk rozumiany jako poszukiwanie „prawdziwej” wolności prowadzi właśnie do tworzenia takich enklaw, do budowania swoistych twierdz w społeczeństwach w baumanowskich stanach oblężenia.
 
Jednocześnie zamykanie się w ekskluzywnych osiedlach, gdzie kamery śledzą niemal każdy ruch mieszkańców i gości z tymczasową przepustką, wiąże się z pewną niepisaną, a może nawet nieuświadamianą umową – jak właściciel pubu, chcący uchronić swoją własność płaci mafii za „ochronę” (to samo zresztą czynią mieszkańcy setek tysięcy osiedli) – na izolację społeczną w dosłownym tego słowa znaczeniu.
 
Brytyjski pisarz James G. Ballard (1930-2009) przedstawia wizję społeczeństwa przyszłości, które jest już efektem tego, co nazywamy starzeniem się społeczeństw. Mamy więc nowoczesnych, europejskich emerytów (o nieco niższym niż oczekujemy wieku), pochodzących głównie z Wielkiej Brytanii, Niemiec i Francji, którzy ulokowali oszczędności swojego życia w ekskluzywnych apartamentach, w luksusowym osiedlu na andaluzyjskim Wybrzeżu Słońca (Costa del Sol). Wszyscy są bogaci, wykształceni i chciałoby się dodać, że z wielkich miast ;), przy czym traktują się nawzajem jako „swoich” w przeciwieństwie do „obcych”, którymi są – w ich oczach – ludzie niezamożni oraz tubylcy. Po okresie pełnym intensywnej pracy w bankach, biurach, mediach, showbiznesie etc. „ekskluzywni ludzie” obiecują sobie korzystać z życia. Osiedle wyposażone jest dosłownie we wszystko, co kojarzy się z wolnym czasem i rozrywką: prywatną przystań z jachtami, kluby sportowe, baseny, kluby rozrywki, supermarkety, perfekcyjnie zadbane ogrody, telewizję satelitarną i pełne barki, a także mieszkańcom zapewnione są prywatne wizyty lekarza domowego. Po przeprowadzeniu się do nowego apartamentu wszyscy ci „emeryci” wpadają w dziwną apatię – uciekli od świata, pracy, zabiegania, strachu i… nagle tracą swoją tożsamość, sens, chęć jakiegokolwiek działania. Życie ich polega tu na oglądaniu telewizji z wyłączoną fonią, wypijaniu kolejnych drinków i zażywaniu coraz to nowych środków uspokajających. Nic nie mąci tego dziwnego spokoju.
 
Z drugiej strony Ballard ukazuje zgoła inną społeczność, którą na samym początku poznaje bohater książki - Charles Prentice, dziennikarz, pisarz przyjeżdżający do hiszpańskiej miejscowości Estrella del Mar, by wyciągnąć z więzienia swego brata, Franka, który prowadził jeden z klubów nocnych. Frank jest oskarżony (ba, nawet przyznał się do winy) o umyślne spowodowanie śmierci kilku osób poprzez podpalenie ich domu. Nie wierząc w winę brata, główny bohater książki postanawia przeprowadzić śledztwo na własną rękę i odkrywa powoli dziwne mechanizmy rządzące nadmorskimi kurortami.
 
Estrella del Mar tętni życiem – jest pełna zaangażowanych mieszkańców, którzy dniami i nocami „korzystają z życia”. Charlesa zaskakuje jednak momentami dziwne zachowanie mieszkańców, kilka zauważonych przypadków dokonywania przestępstw, przy jednoczesnym braku reakcji na nie osób, które były świadkami, włącznie z niepowiadamianiem policji. Miejscowość uchodzi jednocześnie za pozbawioną przestępczości, w której rolę stróżów prawa pełnią ochotnicze patrole mieszkańców. Członkowie tej społeczności wydają się korzystać z pełni wolności – realizują swoje pasje, oddają się takim rozrywkom, na jakie mają ochotę (zabawom wspomaganym alkoholem i narkotykami w dużych ilościach), przekraczają tabu, kręcąc amatorskie filmy pornograficzne z własnym udziałem. Poznając mieszkańców wraz z bohaterem książki odnosimy wrażenie, jakby każda kolejna przyjemność znieczulała ich i popychała do poszukiwania coraz to nowych, jeszcze mocniejszych wrażeń.
 
Zupełnie odmienne okazuje się położne nieopodal osiedle, które pewnego dnia pokazuje Charlesowi jeden z przyjaciół jego brata, Bob Crawford, będący zarazem głównym „dostawcą” rozrywki dla Estrella del Mar. Osiedle zamknięte z zapatrzonymi w nieme obrazy w telewizji mieszkańcami. Idylliczny obraz nadmorskiego kurortu przybiera w oczach bohatera książki całkiem innego charakteru – nagle zauważa on potrzebę „obudzenia” jego mieszkańców, zachęcenia ich do aktywności, realizowania marzeń. Sposób na ożywienie więzi międzyludzkich, na budowanie solidarności, czy wręcz odbudowywania kapitału społecznego podsuwa mu Bob Crawford, jednocześnie odkrywając przed Charlesem tajemnicę aktywności Estrella del Mar. Podstawą życia społecznego ma być… przestępczość.
 
Tu Ballard snuje mroczną wizję społeczeństwa przyszłości, opartego na przemocy. To kradzieże, demolowanie mieszkań, napady mają budzić znudzonych, życiowych konsumentów z letargu i zachęcać do aktywności. Główny bohater ze zdumieniem obserwuje, gdy po serii kradzieży i demolowania aut przez Boba, mieszkańcy masowo zaczynają uprawiać sport, organizować się i nawiązywać wzajemne, bliskie relacje. Co więcej, z czasem sami włączają się w ten przestępczy proceder dla podtrzymania tej specyficznej aktywności społecznej. Jednocześnie nikt nie zgłasza przestępstw legalnej policji w obawie przed wtargnięciem do ich enklawyobcych (policja jest hiszpańska).
 
Czy realna jest wizja Ballada? Sam autor po doświadczeniach życiowych – pobyt w dzieciństwie w japońskim obozie jenieckim w Szanghaju po ataku na Pearl Harbor, a następnie wczesna śmierć żony – w swojej twórczości analizuje mroczną stronę ludzkiej osobowości. To pęknięcie w wizjach człowieka i budowania społeczeństwa jest widoczne także w twórczości innych pisarzy, jak np. G. Herling-Grudziński. W sytuacji, gdy znikają zasady moralności budzą się inne siły, które paradoksalnie mogą ludzi konsolidować. Jest to jednak albo złudna więź, albo wypaczona, sprawdzająca się jedynie w warunkach „obozowych”.
 
 
Niemniej jednak Ballard zawiera coś „proroczego” w „Kokainowych nocach” – wizję spolaryzowanego społeczeństwa: biedni kontra bogaci, w którym ci drudzy, uciekając w zamknięte enklawy przed rozmaitymi zagrożeniami, tworzą w nich swoiste obozy, w których boją się wychodzić nawet po zakupy (nowoczesna technologia wszak pozwala na to by lodówka „sama” zamawiała w sklepie potrzebne produkty, zaś przemysł rozrywkowy kusi już dziś domowymi kinami), wpuszczając jedynie lekarza domowego i osobę do sprzątania. Ballard dopatruje się w takich społecznościach potencjalnych warunków do rozwijania się ukrytych ludzkich żądz – bohaterom jego powieści oglądanie przemocy już nie wystarcza, wobec tego decydują się na to, by jej osobiście spróbować. Ta przemoc, początkowo traktowana jako „ostra”, „pobudzająca” rozrywka egzystencjalna, kierowana jest jednak z czasem przeciwko tym osobom, które na taki porządek społeczny nie chcą się dłużej godzić (chcąc np. „mimo wszystko”, tzn. mimo uczestnictwa w dotychczasowych zabawach lub przynajmniej wiedzy o nich, zawiadomić policję). W ten sposób odwracają się proporcje – to nie luksusowa społeczność oparta na przemocy i pewnej „wspólnocie winy” bawi się przemocą, lecz sama przemoc zaczyna „po staremu” bawić się ludźmi.
 
J.G. Ballad, Kokainowe noce, Książnica, Katowice 2006.
POLIS MPC
O mnie POLIS MPC

Kultura Polska

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka