POLIS MPC POLIS MPC
1758
BLOG

RadioBotswana o Dąmbskiej i Herbercie

POLIS MPC POLIS MPC Kultura Obserwuj notkę 12

Pani Filozof i Pan Cogito. Dąmbska a Herbert
RadioBotswana
 
 
            Herbertowski wiersz „Potęga smaku” jest opatrzony dedykacją „Pani Profesor Izydorze Dąmbskiej”, rozwiniętą przez poetę podczas nagrywania wierszy dla Radia Kraków:„Wspaniałemu filozofowi, która była przykładem męstwa, nieugiętości i wierności i którą bardzo kochałem, ten wierszyk poświęcam, który, zdaje się, podobał się, co jest dla mnie najwyższą zapłatą.”i
 
Wiadomo, że wiersz i dedykacja rzeczywiście wzruszyły Dąmbską. Utożsamiała się z jego przesłaniem.ii Wiersz mówi o odrzuceniu udziału w tworzeniu komunistycznej kultury, o odmowie prowadzenia z nią dialogu, przez osoby przywiązane do osiągnięć cywilizacji zachodniej, żyjące jej głębią, subtelnością. Komuniści wnosili do Polski obcy jej świat dyktatury brutalnych prostaków, którego osoby o wysokiej kulturze nie mogły przyjąć bez hańbiącej nieuczciwości, zdrady, zaparcia się własnych form życia duchowego. Tylko dzięki polityce siły i, z drugiej strony, uległości środowisk twórczych oraz stratom wojennym mogła owa dyktatura być obecna w obiegu polskiego życia kulturalnego.
 
Dąmbska była organicznie niezdolna do kompromisu z niszczycielami polskiej kultury. W latach pięćdziesiątych stała się prawdopodobnie dla młodego poety wzorem takiej nieugiętej postawy, a nie tylko nauczycielem filozofii na organizowanym w jej mieszkaniu prywatnym seminarium. „Potęga smaku” wraz z jej dedykacją można odczytywać jako składaną po latach relację ucznia ze swej drogi życiowej, na której nie porzucił otrzymanego światła, ale którą przeszedł własnymi, literackimi ścieżkami.
 
Odmowa poety była jednak nieco inna niż filozofa. Błędem byłoby potraktowanie wiersza jako przyczynku do biografii czy jako portretu Dąmbskiej – jako filozof nie skupiała się ona bowiem na estetyce, lecz badaniach teorio-poznawczych i metodologicznych. Słowa„To wcale nie wymagało wielkiego charakteru” brzmią zgoła przekornie, gdy się wie, jak bardzo podziwiano charakter Dąmbskiej, w zasadzie już od czasów jej młodości. Gdybyśmy mieli umieścić tę poetycką wypowiedź w scenerii olimpijskiej, to byłaby chyba głosem Apolla skierowanym do Ateny.iii
 
Warto w tym momencie chyba, dla jasności, przytoczyć krótką charakterystyką osoby z dedykacji:„”Pani Dąmbska” – tak się właśnie o niej mówiło, opuszczając należne jej tytuły, zbędne wówczas, gdy uprawniona do nich osoba odznacza się czymś znacznieważniejszym, czymś, co Leopold Staff nazwał „stołecznością duszy”: szlachectwem duchowym, siłą charakteru, mądrością serca, jasnością rozumu. Było w tej postaci, przybranej zawsze w strój o męskim kroju, w jej ruchach nieco ciężkich, utajone – niby na przekór wyglądowi zewnętrznemu – piękno, a nieśmiały gest i nieśmiały sposób mówienia ani pełne delikatności wejrzenie nie były zdolne uczynić niedostrzegalnymi: mocy wewnętrznej, dumnej niezależności, osiągniętej wysiłkiem woli i wytężoną pracą nad sobą, oraz pańskości odziedziczonej po poprzednich pokoleniach.”iv
 
Pańskość” może być myląca – Dąmbska po wojnie żyła bardzo skromnie. Faktycznie pochodziła ze znaczącej rodziny ziemiańskiej używającej herbu Godziemba, o udokumentowanej historii sięgającej głęboko w średniowiecze, od osiemnastego wieku obecnej w Małopolsce, gdzie w rodzinnym dworze w Rudnej Wielkiej koło Rzeszowa, urodziła się i wychowała. Zobowiązujące dziedzictwo rodu obejmowało nie tylko czyny rycerskie, ale też liczne fundacje o charakterze społecznym, jak budowa kościoła, szkoły czy stworzenie i udostępnienie publiczne kolekcji malarstwa zachodnio-europejskiego.v Warto przytoczyć wspomnienie siostrzenicy Izydory - Marii, które przybliża ducha ich domu rodzinnego i daje pojęcie o rysach wynoszonego z niego patriotyzmu:„Kiedy dowiedziałam się o pięknych kartach w historii mojej rodziny, zapisanych, między innymi, przez rodzinną chorągiew jazdy w czasie odsieczy wiedeńskiej, zapytałam mego dziadka czy to prawda. Odpowiedział mi wówczas: „Prawda, ale pamiętaj, że to cię do niczego nie upoważnia, a do wszystkiego zobowiązuje”.vi
 
Po maturze, zdanej eksternistycznie w 1922 r. w lwowskim gimnazjum sióstr Urszulanek, Dąmbska podjęła na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie studia polonistyczne i filozoficzne, które dopełniły jej intelektualnej formacji. Stało się to przede wszystkim dzięki kontaktowi z profesorem Kazimierzem Twardowskim, twórcą lwowskiego ośrodka filozoficznego, wybitnym uczonym, nade wszystko zaś niezwykłym wychowawcą uczonych. Stał się dla niej prawdziwym i umiłowanym mistrzem.
            Twardowski zaszczepiał w młodzieży dyscyplinę i obowiązkowość, których sam był obrazem jako wykładowca, profesor w katedrze filozoficznej i rektor uniwersytetu lwowskiego. Wykłady podobno umyślnie odbywał wcześnie rano, aby wspomóc kształtowanie studenckich charakterów. Nie znaczy to, że kontakty Twardowskiego z uczniami były suche i mocno ograniczone. Zasadniczość szła u niego w parze z towarzyskością, a surowe wymagania z serdecznym oddaniem. Uczestniczył chętnie w spotkaniach studenckiego koła filozoficznego, brał udział w jego dyskusjach. Niewątpliwe fascynował i przyciągał do siebie ambitną młodzież. Pomagał, jak Sokrates, dojrzewać młodym myślom. Dodawał im mocy poprzez wprowadzanie logicznej i metodologicznej dyscypliny, żądanie jasności sformułowań i wywodów, którym sam zawsze czynił zadość. Twardowski był dla swoich uczniów wielkim autorytetem, nauczycielem filozofii i zasad akademickiej profesji a także życiowej mądrości. Uczniowie otaczali go czcią za życia i po śmierci.
 
Program naukowy Twardowskiego opierał się na stworzonej przez Franciszka Brentanę intencjonalnej koncepcji świadomości jako narzędziu porządkowania świata przeżyć psychicznych, w tym poznawczych. Z czasem, pod wpływem Jana Łukasiewicza i Stanisława Leśniewskiego, znacznie wzrosło w jego szkole znaczenie logiki formalnej. Kazimierz Ajdukiewicz ogólną orientację szkoły Twardowskiego określił jako „logiczny antyirracjonalizm”. Skłonność do dokładnej analizy wybranych problemów przeważała w niej nad potrzebą budowy ogólnych filozoficznych systemów. Twardowski uważał, że każde sensowne zagadnienie filozoficzne można jasno sformułować, a mętność jest zawsze cechą czyjegoś sposobu myślenia, nie zaś badanej rzeczywistości. Kładł duży nacisk na związek myślenia abstrakcyjnego z językiem. Filozofię traktował jako naukę, racjonalne dociekanie zmierzające do ustalenia prawdy obiektywnej. Szanował przy tym tradycję filozoficzną (w tym starożytną i średniowieczną) jako źródło problematyki filozoficznej.
 
Twardowski i jego uczniowie wyraźnie oddzielali czynności poznawcze od oddziaływania perswazyjnego, wyznań konfesyjnych i propagandy politycznej. O sprawach światopoglądowych, należących do domeny osobistych przeżyć i wyborów a nie poznania, nie wypowiadali się „ex cathedra”. Nie znaczy to, że podejmowane zagadnienia posiadały wyłącznie teoretyczne znaczenie.
 
 
Dąmbska, pchnięta ku studiom filozoficznym przez wątpliwości religijne, zajęła się relacją poznania i światopoglądu w rozprawie „Irracjonalizm a poznanie naukowe”vii. Charakteryzując w niej poznanie naukowe jako racjonalne, zwracała także uwagę, na to, że postulat unaukowienia życia praktycznego, stosowania zasad naukowych poza nauką nie ma wielkich szans powodzenia:„ … póki nieodpartą potrzebą wielu ludzi będzie odpowiadanie sobie na pytanie, jakie są dalsze losy duszy pośmiertne, jaki cel świata i misja dziejowa ras i narodów, dopóty tezy zasadniczo nierozstrzygalne, a nieraz i wewnętrznie sprzeczne, znajdować będą wyznawców i obrońców.”Co więcej, postulat taki sam nie posiada racjonalnego uzasadnienia. Nie jest też oczywiste, że jego realizacja byłaby pożyteczna:„… wiara w wartość racjonalizmu i walka z irracjonalizmem poza dziedziną nauki i równoczesna troska, by w związku z tym nie pozbawiać człowieka bogactwa i daru przeżyć, które bywają irracjonalizmu podstawą, to już nie są sprawy poznania, lecz trudnej, spod kategorii naukowych wymykającej się sztuki życia.” Akceptowała natomiast umiarkowany postulat racjonalistyczny, nie wymagający wstrzymywania się od wydawania sądów w sprawach nierozstrzygalnych racjonalnie, lecz nakazujący uznawanie takich sądów„… za subiektywne wyznania wiary, nigdy za tezy o charakterze naukowym, dla których wolno by było się domagać powszechnego uznania.” W zgodzie z tymi przekonaniami i w ślad za swoim mistrzem Dąmbska sprzeciwiała się czynieniu z nauki i instytucji naukowych instrumentu perswazji ideologicznej, religijnej lub antyreligijnej propagandy. Broniła, zwłaszcza w latach powojennych, wielokrotnie misji uniwersytetu jako instytucji naukowej poświęconej pracy naukowej badaczy i kształceniu młodych naukowców i prawa uczonych do prowadzenia nieskrępowanych badań.viii
              Rozwijana przez Twardowskiego filozofia racjonalistyczna miała rozpalać i pobudzać naturalne skłonności poznawcze człowieka, a nie wyrażać albo kształtować uczucia czy wolę jakiegoś działania jednostek lub wspólnot ludzkich. Różniła się więc znacząco od mesjanistycznej filozofii romantycznej, uważanej do dzisiaj za oryginalny i na wskroś polski wkład do filozoficznej tradycji światowej. Twardowski nie był jednak obojętny wobec sytuacji narodu polskiego. Rozpoczynając w 1901 r. wydawanie „Ruchu Filozoficznego” wypowiedział się (w dwugłosie z Henrykiem Struvem), na temat polskiej filozofii narodowejix. Uznał, że dotychczasowy jej dorobek jest skromny i niesamodzielny oraz, że potrzebne jest stworzenie polskiej tradycji naukowej, zwłaszcza zaś zapewnienie ciągłości pracy w tej dziedzinie, tak aby filozoficzna kultura polska mogła z czasem uzyskać samodzielność wobec wielkich narodów europejskich. Twardowski podkreślał przy tym, że nie wymaga zerwania kontaktu z filozofią światową, z której należy czerpać to, co najlepsze, nie poddając się tylko jednostronnemu wpływowi, grożącego zdominowaniem intelektualnym. Dążenie do stworzenia prężnej szkoły filozoficznej było więc odpowiedzią na palące potrzeby Polski po stu lat politycznej dominacji zaborców. Wbrew stereotypowi o romantycznych inklinacjach Polaków Twardowski odniósł sukces i przyciągnął do siebie znakomitych uczniów, którzy wkrótce zdobyli międzynarodowe uznanie a także wysoki prestiż i popularność w kraju.
 
Po obronie rozprawy doktorskiej pt. „Teoria sądów u Edmonda Goblota”x, Dąmbska podjęła pracę w szkolnictwie. Współpracowała w dalszym ciągu blisko z Twardowskim. Do jego przejścia na emeryturę w 1930 r. była asystentką seminarium filozoficznego. Dała wówczas przykład swojego poczucia obowiązku i oddania, odkładając wyjazd na swoje pierwsze zagraniczne stypendium naukowe, aby wypełnić asystenckie obowiązki w ostatnim roku pracz Twardowskiego na UJK. Wzbudziła tym jego podziw:„Iza oświadczyła, że nie skorzysta w tym roku z tego stypendium ze względu na swe obowiązki przy seminarium filozoficznym. Co to za rzadki charakter!”xi.
Wyjazd, do którego doszło z rocznym opóźnieniem okazał się dla niej ważną podróżą naukową. Nawiązała trwałe kontakty naukowe we Francji, z pierwszej ręki poznawała też idee ożywiające Koło Wiedeńskie, prężny wówczas ośrodek filozofii naukowej. Swoją pracę naukową skoncentrowała na zagadnieniach metodologii przyrodoznawstwa, semiotyki i historii filozofii, zwłaszcza starożytnej filozofii greckiej, później także na historii logiki. Dużo uwagi poświęciła sceptycyzmowi, który w pewnej wersji akceptowała. Uważała, że ludzkie dążenie do prawdy nie kończy się pełnym sukcesem i jest zawsze narażone na błąd, co skłaniać powinno do krytycyzmu, ostrożności w formułowaniu sądów oraz tolerancji dla innych stanowisk poznawczych. Śladem sceptyków starożytnych przywiązywała wagę do różnicy pomiędzy sceptycyzmem a agnostycyzmem: kategorycznym przekonaniem, że dążenie do prawdy jest wysiłkiem jałowym, ona sama nieosiągalna i w efekcie nieinteresująca. Sceptycyzm chociaż zakłada, że mamy trwałą skłonność do błędu, to nie wyklucza, że potrafimy nasze błędy wykrywać i usuwać.
             Wkrótce wybuchła wojna, którąDąmbska przeżyła we Lwowie. Na jej oczach likwidacji ulegało polskie państwo i rozpadały się dotychczasowe więzi społeczne. Była świadkiem sowietyzacji Lwowa i wszystkiego, co się z tym wiązało, także w obrębie polskiego środowiska akademickiego. Przemiany te miały także swój aspekt estetyczny, co można było dostrzec zarówno na lwowskich ulicach, jak i na uczelniach. Karolina Lanckorońska opisała scenografię pierwszego spotkania nowych władz z pracownikami uniwersytetu:„Nad katedrą u góry wisiał portret Stalina, z profilu, kolorowy, rozmiarów olbrzymich. Takie dymensje znane nam były jedynie z Bizancjum; portret zaś, który wisiał przed nami, świadczył o mentalności odciętej zupełnie od klasycznych korzeni, z których wyrosła niegdyś kultura bizantyńska. Patrzałam z przerażeniem na rysy i czoło, które odtąd mieliśmy widzieć zawsze i wszędzie, czy na wystawach sklepowych, czy w restauracjach, czy na rogach ulic lub w tramwaju. Twarz owa wydawała mi się zasadniczo inna od twarzy naszych, które są odbiciem naszych uczuć i myśli. Jest to chyba istotą twarzy Zachodu, owe rysy zaś, które miałam wówczas przed sobą, wydały się tych uczuć i myśli nieprzepuszczalną zasłoną. Z tej twarzy, wówczas jeszcze dla nas niezwykłej, dziś tak znanej, a zawsze równie obcej, dowiedzieliśmy się w sposób niezbity a przejmujący, że zapanowała nad nami mentalność absolutnie nam obca.”xii
             Ciężar tych zdarzeń nie załamał Dąmbskiej. Okazała się godną potomkinią rycerskiego rodu. Oczekując wybuchu wojny,latem 1939 r. przeszła przeszkolenie wojskowe dla kobiet [kurs obrony przeciwlotniczo-gazowej III kat., wg innych źródeł także przeszkolenie pielęgniarskie.]. Podczas kampanii wrześniowej jako pielęgniarka – wolontariuszka pracowała w szpitalu wojennym. Później wstąpiła do Armii Krajowej, w której spełniała zadania wywiadowcze. Włączyła się także w tajne nauczanie zarówno na poziomie szkół średnich jak i uniwersyteckie i to już w czasie okupacji sowieckiej, kiedy na państwowych uczelniach nie uczono, poza zwulgaryzowanym marksizmem, filozofii.„Z tych czasów – wojennych i żołnierskich – wyniosła Pani Dąmbska odporność na niewygody i umiejętność dostosowywania się do skromnych warunków zewnętrznych, a nawet upodobanie do spartańskiego tryby życia: … jej wyjazdy za granicę, na kongresylub sympozja, miały w sobie coś z wypraw harcerskich: z chlebakiem, plecakiem i najniezbędniejszym ekwipunkiem turystycznym, przydatnym w schroniskach.”xiii
             Po wojnie musiała opuścić Lwów, podobno była poszukiwana przez NKWD. Osiadła w Gdańsku, gdzie zamieszkała razem z siostrą i podjęła pracę kustosza, (później samodzielnego pracownika naukowego) w Bibliotece Miejskiej, bogatym księgozbiorze naukowym o kilkusetletniej tradycji, przejętym parę lat później przez PAN. W 1946 r. habilitowała się na Uniwersytecie Warszawskim i prowadziła tam wykłady. Od 1949 r., mieszkając ciągle w Gdańsku,wykładała również w Poznaniu.
               W 1950 r. komuniści przystąpili do sowietyzacji polskich instytucji naukowych, uczelni jak i stowarzyszeń. Stworzone w dwudziestoleciu zręby nowoczesnej polskiej kultury intelektualnej, podcięte przez wojnę, miały zostać do szczętu zniszczone jako przeszkoda w budowie nowego porządku politycznego.Zabrano się za oczyszczanie uniwersytetów z „elementów reakcyjnych i klerykalnych”, wśród filozofów zaś tropiono i piętnowano wszędzie „idealistów”. Dla przeprowadzenia tej ofensywy ideologicznej KC PZPR powołało Instytut Kształcenia Kadr Naukowych, działający pod kierownictwem Adama Schaffa. Przystąpiono do likwidowania katedr filozoficznych. W ich miejsce powstawały katedry podstaw marksizmu-leninizmu prowadzące działalność indoktrynacyjną wobec studentów wszystkich kierunków. Zamknięto renomowane, niezależne czasopisma filozoficzne, niekiedy o długiej tradycji, takie jak „Przegląd Filozoficzny”, „Kwartalnik Filozoficzny”, „Ruch Filozoficzny”. Utworzono w ich miejsce rocznik „Myśl Filozoficzna”, w którym publikowano wojownicze teksty marksistowskie, w tym liczne ataki na przedstawicieli „burżuazyjnych” nurtów filozoficznych. Wśród zaatakowanych znaleźli się także przedstawiciele szkoły Twardowskiego. Koryfeusze przedwojennej filozofii zamiast nadawać ton odrodzeniu życia naukowego wciągani byli w dyskusje z bezsensownymi napaściami, dowartościowując tym samym, niestety, promowany agresywnie marksizm.xiv Odpowiadali z powagą, wymuszoną na nich przez adwersarzy wyłącznie siłą stojącego za nimi totalitarnego aparatu.
 
Tadeusz Kotarbiński, w tej przygnębiającej sytuacji, odpowiadał Bronisławowi Baczce (należącemu do najważniejszych ideologów powojennej sowietyzacji Polski – obok T. Krońskiego, L. Kołakowskiego i Schaffa) z niemal jowialną dobrotliwością:„Z operacji, którym on poddaje mój system poglądów, system ten wychodzi ozdobiony różnymi nalepkami, jak stary kufer po powrocie z podróży naokoło świata. Nie są to jednak nalepki czysto informacyjne, pamiątki po zwiedzonych przechowalniach waliz. To są dynamiczne przezwiska … Pójdą one w świat i będą pełniły swoją rolę oskarżając reizm o nie popełnione winy.”xv, zachowując jednak poważny ton dla poważnej, choć nieco wymuszonej, deklaracji:„Przestałem odczuwać trudności w akcesie do tez przewodnich dialektyki z chwilą gdy się wyjaśniło, że jej szerzyciele nie obstają przy negowaniu logicznej zasady sprzeczności.”xvi
 
Ajdukiewicz skrupulatnie i chłodno wyjaśniał nietrafność zawartych w oskarżycielskim artykule Schaffa oskarżeń, oraz nie bez stanowczości oponował:„… chciałbym zaprotestować przeciw zniekształcaniu moich dawnych poglądów, którego dokonuje prof. Schaff w trakcie ich krytyki”xvii, konkludując jednak w łagodniejszym tonie:„Krytyka prof. Schaffa nie przekonała mnie ani o konieczności rewizji któregokolwiek z krytykowanych dotąd przez niego moich poglądów, ani też nie przekonała, że te moje poglądy nie dadzą się uzgodnić z doktryną marksizmu.”xviii
Dąmbska odczuła tę całą kampanię bardzo boleśnie. Została bezterminowo odsunięta od prowadzenia zajęć na uczelniach. Nie poświęcono jej, co prawda, uwagi w propagandowych publikacjach, ale dotknięto ją atakiem na jej mistrza, którego dobrego imienia zawsze gotowa była bronić. W reakcji na podważającą naukowe i pedagogiczne zasługi Twardowskiego, wyjątkowo brutalną nawet jak na ówczesne warunki, rozprawkę Henryka Hollanda (ojca Agnieszki Holland, znanego dziennikarza) „Legenda o Kazimierzu Twardowskim”xix Dąmbska napisała list, który miał być wspólną odpowiedzią uczniów Twardowskiego. Jej inicjatywa nie została jednak podjęta, być może ze względu na bezkompromisowość sformułowań. Przepisała list sama na domowej maszynie i rozesłała wśród znajomych:„Objawy nienawiści i wzgardy – udzieliło im miejsca nowe czasopismo, zwące się w tytule „filozoficznym” – zaskakują i domagają się psychologicznego wyjaśnienia. Obelgi i zniewagi są zwykle bronią ludzi słabych, ludzi, których nie stać w polemice na rzeczowe argumenty … Twardowski był uczonym i uprawiał naukową filozofię ostrożniej i ściślej aniżeli, ci, którzy dogmatycznie głoszą ten czy inny (materialistyczny czy spirytualistyczny) pogląd na świat w oparciu o świeckie czy duchowe autorytety.”1
 
Pielęgnowana przez Twardowskiego autonomia badań naukowych dotyczyła nie tylko oddziaływania na życie uczelni władzy państwowej, ale też autorytetów i instytucji wyznaniowych. Powojenna rozbiórka polskiego życia naukowego zmieniła jednak relacje pomiędzy głównymi autorytetami społecznymi i zbliżyła wielu niezależnie myślących uczonych do Kościoła. Dąmbska bywała w latach pięćdziesiątych gościem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Nie stroniła też w latach późniejszych od współpracy z „Tygodnikiem Powszechnym”, (na którego lamach broniła Zbigniewa Herberta przed tendencyjną krytyką ze strony Sandauera) i „Znakiem”. Tłumaczyła się z tej „zdrady” w liście do E. Jędrkiewicza:„Proszę nie uśmiechać się ironicznie. Stare religie mniej są zjadliwe od nowych, a atmosferą w Towarzystwie Naukowym KUL i w sali wykładowej, na tle stosunków w innych dzisiejszych naukowych instytucjach, oddycha się jak tatrzańskim powietrzem po zaduchu masowego pochodu w zagłębiu górniczym.”xxNie oznaczało to wcale, że wygasły religijne rozterki Dąmbskiej. Racjonalistyczna filozofia nie wyciszyła ich, lecz raczej pomogła dojrzeć, pogłębić się i nauczyła jak żyć z nimi. W prywatnej korespondencji Dąmbska nadal wyrażała tęsknotę za wiarą religijną.xxi
                Lata te, przygnębiające, pozbawione jakiejkolwiek jasnej perspektywy, Dąmbska spędzała w Gdańsku. Pozbawiona możliwości pracy nauczycielskiej na państwowych uczelniach skupiła wokół siebie, grono młodzieży łaknącej dostępu do rzetelnej wiedzy, będącej przecież w jeszcze większym stopniu niż ona ofiarą przeprowadzonych „reform”. Prowadziła, dla nich, wzorem Twardowskiego, prywatne seminarium w swoim mieszkaniu. Wśród uczestników tych kompletów znalazł się także, poznany w Bibliotece Miejskiej, Herbert.„Zetknięcie miało miejsce u wejścia na schody do czytelni. Pani Profesor wynosiła z piwnicy ogromne naręcze książek. Potem było już zrekonstruowanie seminarium, na którym uczestniczyłem, ale tylko z początku, bowiem przeniosłem się do Torunia na dwór Profesora Elzenberga.”2
 
Zmiany polityczne, które zaszły w 1956 r., otworzyły możliwość powrotu na uniwersytety filozofom. Usunięcie z katedr takich sław jak Roman Ingarden czy Władysław Tatarkiewicz wskazywano nawet w prasie jako jaskrawe przykłady krzywd domagających się bezwzględnie naprawy. Sprawa nie była jednak prosta. „Reakcyjnych” profesorów trzeba było, wobec presji krajowej i zagranicznej opinii, przywrócić na uczelnie ale nie chciano przy tym pogrzebać całkowicie zdobyczy marksistowskich reform, które szły przecież mimo wszystko, w jedynie słusznym kierunku. Nie było więc do końca jasne, w jakim zakresie uda się przywrócić w Polsce studia filozoficzne? Czy poza Warszawą powstaną jedynie katedry „usługowe”, a więc nie kształcące przyszłych filozofów i nie mogące podtrzymać dziedzictwa niezależnej filozofii? Ingarden starał się wykorzystać swoją chwilę i walczył o utworzenie w Krakowie „studium filozoficznego”. Namawiał usilnie Dąmbską do objęcia w nim katedry Historii Filozofii. Skuszona wizją wychowywania uczniów-filozofów u boku starszego kolegi z Uniwersytetu Jana Kazimierza, przyjęła tę propozycję, pomimo zabiegów o wznowienie wykładów czynionych przez uniwersytet w Poznaniu. W ten sposób rozpoczął się dla niej w końcu, będący spełnieniem jej marzeń, okres prawdziwej pracy profesorskiejxxii. Nadszedł czas twórczo spędzany wśród uczonych i uczniów: prowadzenie wykładów, seminarium magisterskiego i doktorskiego, publikacje, uczestnictwo w krajowych i zagranicznych konferencjach.
 
Okres ów, wczesne lata rządów Gomułki, pamiętany jest jako „mała stabilizacja”. Był to czas tworzenia się koniunkturalnego kompromisu pomiędzy władzą a inteligencją, w ramach którego reglamentowano swobodę badań, oczywiście pod czujną kontrolą państwa i zainstalowanych na uczelniach komórek partyjnych, żądając w zamian niekonfrontacyjnej postawy, rytualnych hołdów i głębokiej autocenzury. Takie oddziaływanie na naukę, choć o niebo subtelniejsze od stalinowskiego, nie mieściło się w wyznawanym i realizowanym przez nią ideale uczonego. Ilustracją klimatu tamtych lat jest dyskusja jaka odbyła się na Radzie Wydziału Filozoficzno-Historycznego UJ poświęcona ministerialnemu referatowi, w którym zalecano zwracanie większej uwagi na prace „uczonych radzieckich”. Warto porównać głos Dąmbskiej i odpowiedź reprezentującego PZPR Jerzego Wiatra, znane z protokołu Rady:„Dyskutantka była zdania, że bezpośrednia ingerencja czynnika politycznego w rozwój nauki zawsze wywołuje konsekwencje niekorzystne dla tego rozwoju. W związku z zawartym w referacie stwierdzeniem, że obecne nauki społeczne w Polsce niejednokrotnie w przesadnie dużym stopniu wykorzystują literaturę amerykańską i zachodnioeuropejską, z równoczesnym pominięciem literatury radzieckiej, prof. I. Dąmbska podkreśliła tradycyjne związki łączące naukę i kulturę polską z kulturą i nauką zachodnią.” „[Jerzy Wiatr] … dał wyraz przekonaniu, że nauki humanistyczne dla dobra swego rozwoju winny czerpać informacje z różnorodnych źródeł (m.in. ze zjawisk naszego współczesnego życia), zachowując swoją, w określony sposób rozumianą samodzielność.”xxiii
                Partia odłożyła w czasie zamiar całkowitego przekształcenia polskiej kultury filozoficznej w marksistowską. Przedwojenni uczeni mieli się powoli wykruszać ze względu na wiek. W tym czasie miały wychować się i okrzepnąć młode kadry socjalistycznych pracowników naukowych. Elementem tego planu było ograniczanie wpływu niezależnych filozofów na studentów, tak aby nie stworzyli oni nowego pokolenia myślicieli ignorujących przewodnią role partii w nauce. Kiedy w 1963 r. Ingarden osiągnął wiek emerytalny postanowiono natychmiast przenieść go na emeryturę, a także usunąć z Uniwersytetu Jagiellońskiego Dąmbską. Zaproponowano jej przeniesienie się na etat naukowy w PAN. Oznaczałoby to zakończenie pracy dydaktycznej, przerwanie prowadzonych magisteriów i doktoratów. Potrzebę przeniesienia uzasadniano jej niewłaściwym – niemarksistowskim - stanowiskiem filozoficznym, łamiąc złożone w 1956 r. obietnice swobody prowadzenia badań.
               Dąmbska tę propozycję odrzuciła - rozpoczęły się zatem trwające ponad rok administracyjne korowody z udziałem PAN, UJ, Ministerstwa Szkolnictwa Wyższego przy szczególnej aktywności obecnych w tych instytucjach komórek partyjnych. W końcu, przy wątpliwej podstawie prawnej wydano odgórną decyzję o odwołaniu z katedry. Był to dla Dąmbskiej gorzki moment. Po raz kolejny w jej życiu zawodowym rozdzielano to, co dla niej stanowiło jedność i pełną realizację akademickiego powołania: własną pracę naukową i kształcenie młodych uczonych. Swoją gorycz wyraziła w liście pożegnalnym skierowanym do Rady Wydziału Filozoficzno-Historycznego:„…misję wychowawczą Uniwersytetu widzę w tym, by przysposabiał młodzież do niezależnych badań naukowych, nie zaś w tym, by ją urabiał w duchu tej czy innej ideologii politycznej. …To, że z tych powodów ustąpić muszę z filozoficznej katedry i Uniwersytet Jagielloński opuścić jest dla mnie rzeczą nad wyraz ciężką.”O formacie ludzi tworzących peerelowską akademię świadczy fakt, że listu nie odczytano. Nie trafił nawet do wydziałowego archiwum. Podobno dziekan gdzieś go zapodział. Takie oto rzeczy działy się za kulisami wielkiego jubileuszu sześćsetlecia krakowskiej uczelni.
 
Mimo braku państwowej rekomendacji i instytucjonalnego wsparcia, podobnie jak w latach pięćdziesiątych nie opuścili jej uczniowie. W ramach PAN stworzyła dla nich w Krakowie seminarium metodologiczno-epistemologiczne, nie prowadzące ku stopniom naukowym, mimo to cenione i popularne.xxiv Pracując w PAN w znamienny sposób dała świadectwo swojego charakteru w 1968 r., kiedy oponowała przeciw usunięciu z niej Baczki, tego samego, który kilkanaście lat wcześniej był jednym ze stalinowskich niszczycieli życia filozoficznego i miał swój udział w niszczeniu ognisk niezależnej filozofii na początku lat sześćdziesiątych, ale też okazał się zdolnym historykiem filozofii. Po marcu 1968 r. padał sam ofiarą destrukcyjnej ingerencji polityki w społeczności uczonych3. Całkowicie zrozumiała w kontekście takich zachowań Dąmbskiej jest deklaracja Władysława Tatarkiewicza (zrelacjonowana przez Marię Dąmbską), że:„… jeśli staje przed trudną decyzją wobec nacisków władzy na akceptację ich kontrowersyjnych posunięć, sprawdza, jakie stanowisko zajęła „Pani Iza, która jest sumieniem polskiej filozofii” w tych trudnych latach.”xxv Ona sama o tym, co wiązało jej sumienie powiedziała kiedyś uczniowi w ten sposób:„Dwa razy przysięgałam w życiu: podczas promocji doktorskiej i w Armii Krajowej, i przysięgi dochowałam.”xxvi Była silna do końca, niezłamana również przez starość i choroby. Brała udział w protestach opozycji przedsierpniowej, popierała Solidarność, konspirowała w stanie wojennym, przepisując jeszcze na łożu śmierci matryce pism podziemnych, kierowanych do młodzieży szkolnej.xxvii
 
W latach siedemdziesiątych ożywiła się też znajomość z Herbertem:„Wielce Szanowny i Kochany Panie Zbyszku, (…) Tyle lat upłynęło od naszych rozmów gdańskich i od chwili, gdy tak nieoczekiwanie w roku 1958 czy 1959 znaleźliśmy się przed „Le nef des fous” Hieronima Boscha w małej salce Holendrów w Luwrze. Sporo się od tego czasu przewaliło spraw – i długie lata nie było sposobności do rozmowy. Ale i z mojej strony kontakt duchowy z Panem nigdy nie doznał przerwy. Utrzymywał go „Barbarzyńca w ogrodzie” i każdy nowy tom Pańskich utworów, i utrzymywała go świadomość tego, co nazwałabym Pańską niezawodnością”xxviii i pomimo niewielu okazji do osobistych spotkań kontakt ten utrzymał się już do końca:„Wielce Szanowna i Kochana Pani Profesor, bardzo serdecznie [dziękuję] za dobry czerwcowy list z dojrzałym łanem zboża świetnego van Gogha. Każda wiadomość od pani Profesor jest dla mnie wielką radością i pociechą. Brzmi to banalnie jak wszelkie wyznania – ale tak jest. Pracuję sporo, wyzwolony od wszelkich pokus drukowania. Nikt mi właściwie nie chce wierzyć, że czuję się z tym dobrze – niezależnie, samorządnie, suwerennie. Znakomity esej Pani Profesor „Gdy myślę o słowie „wolność”” – łaskawie mi przysłany i to z dedykacją ponad mój stan – czytałem wiele razy. Dziękuję z serca. Trudno mi powiedzieć jak wielką duchową lekcję mądrości otrzymałem i przyjąłem z wdzięcznością. Na dalszą metę jestem optymistą. Zło krystalizuje się z obłędną samobójczą konsekwencją. Proszę przyjąć moje najlepsze myśli.”xxix Zmarła 18 czerwca 1983 r. w Krakowie, podczas pielgrzymki Jana Pawła II do Polski. Herbert brał udział w czuwaniu przy zmarłej, a kilka dni później także w pogrzebie w Rudnej Wielkiej, gdzie pochowano ją w profesorskiej todze w rodzinnym grobowcu, oznaczonym napisem: „Izydora Dąmbska 1904-1983, Profesor filozofii, Żołnierz AK”.
 
RadioBotswana
 
o
1'W sprawie "Legendy o Kazimierzu Twardowskim", do druku podał Ryszard Jadczak, "Ruch Filozoficzny", T. 53; 1996, nr 1, str. 9-12.
2List Zbigniewa Herberta do Marii Obercowej, z dnia 22 października 1996. Za Jerzy Perzanowski, „Izydora Dąmbska – filozof niezłomny”, str. 98. W: „Izydora Dąmbska 1904-1983. Materiały z sympozjum „Non est necesse vivere, necesse est philosophari”, Kraków, 18-19 grudnia 1998 r. Zebrał i opracował Jerzy Perzanowski. Polska Akademia Umiejętności,W służbie nauki, Nr 5, 2001.
3Jan Garewicz, "Protokół. W dziesiąta rocznicę śmierci Izydory Dąmbskiej", "Tygodnik Powszechny", nr 25, 20.06.1993.
i„Zbigniew Herbert czyta swoje wiersze”, kaseta magnetofonowa, Polskie Radio Kraków, 1998.
iiJerzy Perzanowski, „Izydora Dąmbska – filozof niezłomny”, str. 101. W: „Izydora Dąmbska 1904-1983. Materiały z sympozjum „Non est necesse vivere, necesse est philosophari”, Kraków, 18-19 grudnia 1998 r. Zebrał i opracował Jerzy Perzanowski. Polska Akademia Umiejętności, W służbie nauki, Nr 5, 2001. Zredagowany przez zmarłego 17 maja bieżącego roku oddanego ucznia Pani profesor Dąmbskiej tom materiałów biograficznych a zwłaszcza napisany prze Niego esej jest podstawowym źródłem informacji o życiu Izydory Dąmbskiej wykorzystanym w moim opracowaniu. Praca, którą z miłością wykonał by upamiętnić swojego mistrza, pozostanie świadectwem Jego wierności.
iiiOlimpijski charakter wiersza zauważył np. Adam Michnik. Wiersz Herberta był przy tym przeciwstawiony jego ostrym felietonom i wypowiedziom politycznym. Tymczasem łatwo zauważyć, że, podmiot „olimpijskiego” wiersza rezerwuje dla „wnucząt Aurory”, nie poetycką frazę ale wyniosłe szyderstwo, na które jedynie zasługują. Ponadto, już „Potęga smaku” zawiera oskarżenie wobec kolaborujących inteligentów. Według podmiotu tego wiersza człowiek kulturalny nie mógł z dobrą wiarą wspierać budowy komunizmu. Kto poszedł na współpracę z wnuczętami (i prawnuczętami chyba też) Aurory albo był zdrajcą dziedzictwa polskiej kultury albo matołem olśnionym „paroma pojęciami jak cepy” i kompromitującym swoje pretensje do intelektualnego autorytetu. Wiersz jest tryumfalny w tonie ale głosi tryumf wybitnych jednostek a nie środowiska. Ryszard Legutko zauważył, że generalnie Herbert nie miał dobrych kontaktów i nastawienia wobec ludzi nauki w PRL-u. Izydora Dąmbska należała do wyjątków. (Ryszard Legutko, „Zwycięstwo nad Herbertem”, Życie, 08.12.2000 r. Za:http://niniwa2.cba.pl/herberte_pokonany.htm )
iv Jerzy Pelc, „Izydora Dąmbska”, Studia Semiotyczne, T. 14-15, 1984, str. 45-51.
vTzw. Galeria Dąmbskich. O jej powstaniu i losach można przeczytać np. tutaj:http://www.wawel.krakow.pl/pl/zalaczniki/72de_La_Tour.pdf .
viMaria Dąmbska, „Izydora Dąmbska – sumienie i przykład dla środowiska”, w „Izydora Dąmbska 1904-1983. Materiały z sympozjum „Non est necesse vivere, necesse est philosophari”, Kraków, 18-19 grudnia 1998 r. Zebrał i opracował Jerzy Perzanowski. Polska Akademia Umiejętności, W służbie nauki, Nr 5, 2001.” str. 113.
vii „Kwartalnik Filozoficzny”, T. 14, 1937-1938, z.2, s. 83-118; z.3, s. 185-212. Rozprawa ta stała się w 1946 podstawą habilitacji Dąmbskiej.
viii Twardowski scharakteryzował misję uniwersytetu w pięknej mowie okolicznościowej „O dostojeństwie uniwersytetu”, z 1931 roku. Jest ona dostępna w całości na stronie:http://www.ken.pan.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=62&Itemid=47.
ixJan Woleński „W sprawie polskiej filozofii narodowej”, w „Szkoła Lwowsko-Warszawska w polemikach”, str. 43-47, Scholar, Warszawa 1997.
xTwardowski zanotował w dzienniku pod datą 22 lutego 1927 roku: „Dzisiaj zdała Iza rygorozum dwugodzinne z filozofii jednomyślnie celująco.” oraz 26 lutego 1927: „W południe o dwunastej promocja Izy przeze mnie. Byli rodzice i liczni krewni i znajomi. Iza była bardzo wzruszona.”Kazimierz Twardowski, Dzienniki T.1, PTF Warszawa, Wydawnictwo AdamMarszałek Toruń, 1997. Str. 295-296.
xi Kazimierz Twardowski, „Dzienniki” T. 2, str. 93. Za: Perzanowski, Izydora Dąmbska 1904-1983. Materiały z sympozjum „Non est necesse vivere, necesse est philosophari”, Kraków, 18-19 grudnia 1998 r. Zebrał i opracował Jerzy Perzanowski. Polska Akademia Umiejętności, W służbie nauki, Nr 5, 2001.
xii Wspomnienia wojenne, Znak, Kraków 2008, str. 21. Karolina Lanckorońska historyk sztuki, doktor i docent UJK, współpracowała w ramach RGO z siostrą Izydory Dąmbskiej, Aleksandrą. Wszystkie trzy panie były żołnierzami AK.
xiii Jerzy Pelc, „Izydora Dąmbska”, Studia Semiotyczne, T. 14-15, 1984, str. 45-51.
xiv Co do jego wartości intelektualnej nie mogli mieć żadnych złudzeń. Aby uzmysłowić sobie poziom kultury logicznej i metodologicznej polskich filozofów wystarczy wspomnieć wypowiedź Jana Łukasiewicza z lat trzydziestych na temat głośnego wówczas neopozytywizmu, stanowiącego centrum światowego ruchu „filozofii naukowej”, radykalnie krytycznego wobec tradycji filozoficznej. Pomimo bliskich kontaktów i współpracy z neopozytywistami w Polsce nie było przedstawicieli tego kierunku. Łukasiewicz twierdził, że „jesteśmy na to za trzeźwi.”
xv Tadeusz Kotarbiński, Odpowiedź. W: Tadeusz Kotarbiński, Ontologia, teoria poznania i metodologia nauk, Ossolineum, Wydawnictwo PAN, 1993 , str. 174.
xviTadeusz Kotarbiński, Odpowiedź. W: Tadeusz Kotarbiński, Ontologia, teoria poznania i metodologia nauk, Ossolineum, Wydawnictwo PAN, 1993, str. 176.
xviiKazimierz Ajdukiewicz, „W sprawie artykułu prof. A. Schaffa o moich poglądach filozoficznych”. W: Język i poznanie, t. II. Str. 177.
xviiiKazimierz Ajdukiewicz, „W sprawie artykułu prof. A. Schaffa o moich poglądach filozoficznych”. W: Język i poznanie, t. II. Str. 175.
xixHenryk Holland, „Legenda o Kazimierzu Twardowskim”, Myśl Filozoficzna, nr 3(5) 1952. Str. 260-312.
xxZa: Ireneusz Bober „Izydora Dąmbska wobec zagadnień kultury świeckiej”,Phaenomena,Tom/Rocznik: VI, 1997, Kielce, s. 19-25http://www.ireneusz_bober.republika.pl/publ/kulswie.pdf
xxiZnaczny wpływ na rozwój poglądów Dąmbskiej na religię miał w ostatnich latach przedwojennych Władysław Witwicki. Dąmbska interesowała się też zagadnieniem tzw. etyki niezależnej, która nie uzasadniałaby norm moralnych wiarą w Boga. Można spojrzeć i na „Potęgę smaku” jako na głos w dyskusji o pozareligijnych motywach rygorystycznej postawy moralnej. Może jest to nawiązanie do gdańskich rozmów? Sprawy te omawia szczegółowo Ireneusz Bober w artykule „Izydora Dąmbska wobec zagadnień kultury świeckiej”http://www.ireneusz_bober.republika.pl/publ/kulswie.pdfIreneusz Bober jest także autorem rozprawy „Filozofia kultury Izydory Dąmbskiej”.
xxii Profesorem zwyczajnym została Dąmbska jednak dopiero w roku 1975, gdy przechodziła właśnie na emeryturę.
xxiiiKsięga protokołów Rady Wydziału Filozoficzno-Historycznego UJ, Archiwum UJ, sygn. WFH 5.
xxiv Podobnie stało się z Ingardenem, aktywnie prowadzącym seminaria i wykłady w ramach Sekcji Estetyki PTF w Krakowie.
xxvMaria Dąmbska, „Izydora Dąmbska – sumienie i przykład dla środowiska”, w „Izydora Dąmbska 1904-1983. Materiały z sympozjum „Non est necesse vivere, necesse est philosophari”, Kraków, 18-19 grudnia 1998 r. Zebrał i opracował Jerzy Perzanowski. Polska Akademia Umiejętności, W służbie nauki, Nr 5, 2001.” str. 115.
xxvi Leopold Zgoda, O miłości, postawie i zaufaniu. W: „Izydora Dąmbska 1904-1983. Materiały z sympozjum „Non est necesse vivere, necesse est philosophari”, Kraków, 18-19 grudnia 1998 r. Zebrał i opracował Jerzy Perzanowski. Polska Akademia Umiejętności, W służbie nauki, Nr 5, 2001.”, str. 134.
xxvii Pismo ”Promieniści” redagowała Maria Obercowa, jej uczennica z lat lwowskich.
xxviii List Izydory Dąmbskiej do Zbigniewa Herberta z 7 stycznia 1975. Zeszyty Literackie, nr 68, 1999, str. 144.
xxix List Zbigniewa Herberta do Izydory Dąmbskiej z 21 października 1982. Zeszyty Literackie, nr 68, 1999, str. 145.
POLIS MPC
O mnie POLIS MPC

Kultura Polska

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura